czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 2. "Gra (nie)trafna."

Więc zacznijmy od...- Diana uniosła kąciki ust. - Co powiesz na grę na konsoli?
Harry usiadł na łóżku i zaczął na palcach wyliczać wszystkie za i przeciw na co Diana wybuchnęła śmiechem. Chłopak zdjął buty i marynarkę. W głowie chłopaka pojawił się kolejny pomysł, uśmiechnął się pod nosem i powiedział:
- Dobra, możemy pograć, ale przynieś mi chusteczki proszę.
Gdy dziewczyna wyszła z pokoju Harry rozrzucił kołdrę i poduszki na podłodze. Następnie schował się za drzwiami i czekał na ofiarę. Diana zbliżała się do pokoju...
- Harr... - nie skończyła mówić, bo wylądowała na podłodze. - Co jest grane?
Chłopak siedział na jej szczupłych, długich nogach i szczerzył do niej swoje śliczne zęby.
- Powiesz mi o co chodzi? - spytała ponownie.
- Tak sobie pomyślałem, że skoro mamy spędzić ten wieczór przed telewizorem to trzeba się trochę rozruszać - powiedział Harry, a Diana zmarszczyła brwi. - Nie bój się, nie zrobię Ci nic złego...chyba.
Po tych słowach chłopak zaczął łaskotać dziewczynę po całym ciele, na co ta zaczęła krzyczeć i piszczeć. Di próbowała go kopać aby zwalić go ze swoich nóg, jednak to nic nie dało.
* 10 minut później *
- Proszę Cię, tyle - mówiła przez śmiech. - Styles!
- A co z tego będę miał? - zapytał chłopak nie przestając gilgotać dziewczyny.
- Co chcesz tylko stop! - krzyknęła.
- Jesteś pewna że wszystko? - zaśmiał się, a dziewczyna potwierdziła to kiwając głową. - To ja chce buziaka!
- Pogrzało Cię? - spytała i zaczęła się śmiać.
- Ale ja mówię poważnie,ale skoro nie to ni... - chłopak zaczął ponownie łaskotać Dianę.
- Dobra już, dobra. Tylko zejdź ze mnie - poprosiła.
Chłopak posłusznie usiadł na podłodze, cały czas pilnując żeby dziewczyna nie uciekła. Dziewczyna usiadła na przeciwko Harry'ego i zbliżyła swoją usta do policzka chłopaka. Westchnęła i dała mu szybkiego buziaka w policzek.
- Szczęśliwy? - zapytała z ironią, na co on pokiwał przecząco głową. - Twój problem. Więc w co gramy? - spytała trzymając dwie gry w rękach. - W GTA czy Fifę 2014?
Chłopak podszedł do niej i przyłożył palca do jej ust.
- Pamiętaj że to ty miałaś do mnie prośbę, więc ja powinienem być szczęśliwy aby się zgodzić - uśmiechnął się.
- Przecież dostałeś buziaka? - próbowała wybronić się Diana. - Aaa, jesteś głodny, chce Ci się pić?
- Przestań udawać że nie wiesz o co chodzi. Podobasz mi się odkąd się tu przeprowadziłaś, próbowałem się odkochać, ale to nie takie proste - spuścił wzrok. - Przepraszam, lepiej już pójdę. Przekaż ten strój Gemm'ie, przebiorę się - chłopak otworzył drzwi balkonowe - Cześć.
Diana usiadła na łóżku i schowała twarz w dłonie.

* Diana*

Co ja robię? Przecież ja go kocham, a teraz gdy on czuje to samo pozwoliłam mu odejść?
- Harry, ja też Cię kocham - powiedziałam przez otwarte drzwi, ale chłopaka już nie było.
Teraz nasza przyjaźń legnie w gruzach.

***
Do jej oczu zaczęły napływać łzy. Od razu chwyciła za pamiętnik i zaczęła wylewać w nim swoje smutki:
"Kochany pamiętniczku, jestem w szoku. Chłopak którego kochałam i kocham odwzajemnił to uczucie. Jak mogłam pozwolić mu odejść? Jak? Nie mam już ochoty na nic."
Diana wrzuciła swój pamiętnik do plecaka. Przebrała się w piżamę, którą dostała od mamy Harry'ego i położyła się na łóżku. Chwyciła swoją ulubioną książkę i zaczęła czytać. Po chwili jednak dostała sms'a od
Gemmy:
" Jest może Harry u Ciebie? ;* /G.
" Wyszedł jakieś 15 minut temu. Nie wrócił jeszcze? ;* /D.
" No właśnie nie ;// /G.
- "Cholera, gdzie on jest" - pomyślała Diana.
Po chwili jednak usłyszała swój dzwonek a na wyświetlaczu pojawił się tekst : Harry dzwoni. Dziewczyna z wielką radością nacisnęła zieloną słuchawkę.

______________________________________________
Proszę Was komentujcie ;* Dla was to tylko 3 minuty, a dla mnie motywacja do dalszego pisania ;**
             

piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 1.

- Nie ma mowy - zaprzeczył twardo Styles.
- Co ci zależy? - pytała Diana. - Kupiłam już strój, i tak nikt Cię nie rozpozna, proszę.
- Nie będę przebierał się za jakiegoś idiotę - powiedział. - Nie ubłagasz mnie.
  Tak przebiegała ich rozmowa odkąd wyszli z kawiarnii. Diana wymyślała najróżniejsze argumenty aby go przekonać lecz chłopak twardo trzymał się swojego stanowiska.
- Wyobraź się ich radość - rozmarzyła się dziewczyna. - Okrzyki, piski a może nawet i płacz ze szczęścia. Sam kiedyś w to wierzyłeś, proszę.
- A co z tego będę miał? - spytał Styles podejrzliwie.
- Hmm... - zastanowiła się Diana. - Mam pomysł, ale nie mogę go tutaj zdradzić. Przyjdź do mnie wieczorem - ale sam. O 20 otworzę drzwi na balkonie, o ile się zgodzisz - powiedziała z nutką ironii.
Chłopak zastanowił się nad odpowiedzią. Po chwili uniósł kąciki ust i powiedział:
- Zgoda, może być ciekawie - zaśmiał się. - Ale pamiętaj o 20 będę u ciebie pod drzwiami.
- Dobra, dobra - zaśmiała się i przytuliła Styles'a. - Siemka.
- Pa - pożegnał się.

* 19.45 *

Diana krzątała się po swoim pokoju ubrana w szlafrok z ręcznikiem na głowie. Na stoliku leżała wieża ułożona z płyt, z jakimiś filmami. Nie przyglądała się dokładnie jakie to produkcje. Pożyczyła je od Amy - kierowniczki hospicjum. Dziewczyna gwałtownie spojrzała na zegar ścienny.
-"Czas się zbierać"- pomyślała i uniosła swoje kąciki ust.
Szybko pobiegła do łazienki gdzie wysuszyła swoje długie, ciemne włosy. Ściągneła szlafrok i ubrała swoje ulubione, jeansowe szorty i szary t-shirt z nadrukiem minionka. Włosy upięła w niedbały kok a rzęsy musnęła czarną maskarą. Usta przejechała brzoskwiniowym błyszczykiem. Tak, była gotowa. Do przyjścia Harry'ego zostało jakieś 5 minut. Diana w tym czasie zbiegła do kuchni, gdzie przywitała ją mama.
- Idziesz gdzieś? - spytała podjerzliwie. - A może ktoś do ciebie przyjdzie?
- Nie - zaśmiała się brunetka. - Poprostu będę rozmawiać z Gemmą na Skype i muszę jakoś wyglądać.
Diana wyciągnęła torebkę popcornu i włożyła do mikrofalówki, by po chwili wyjąć prażoną gorącą kukurydzę. Dała mamie buziaka na dobranoc  i wybiegła po schodach z miską jedzenia. Gdy otworzyła drzwi do pokoju zauważyła pewną cień pewnej postaci widniejący za żaluzją. Położyła talerz na stoliku i pobiegła otworzyć drzwi balkonowe.
- No nareszcie - powiedział Harry. - Dłużej się nie dało?
- Przecież dopiero 20 - speszyła się Diana.
- 20. 20 - poprawił ją. - Mogę wejść?

*Diana*

Ale ślicznie wygląda. Harry i marynarka? Nie wierzę. Bosz... a te loki. Nie wierzę. Już wiem dlaczego podobał mi się odkąd się tu przeprowadziłam. Jego uśmiech jest ta...
***
- Halo? Ziemia do Diany - zaśmiał się.
- O co chodzi? - spytała speszona.
- Pytałem czy mogę wejść - śmiał się. - Śpiąca czy zamyślona?
- Zamyślona, właź bo się przeziębisz - odparła dziewczyna z szerokim uśmiechem.
Harry zrobił minę typu "wtf" i wszedł do pokoju, gdzie przywitał go zapach słodkich perfum. Dzisiaj w tym pomieszczeniu panował ład i porządek. Aż dziwne... Czyżby szykowało się coś wyjątkowego?
- No to co robimy? - spytał uśmiechnięty Harry.
- Więc zacznijmy od... - Diana uniosła kąciki ust...

_____________________________________________

Jak myślicie co się wydarzy? Odpowiedzi piszcie w komentarzach ;*

Czekam na minimum 5 komentarzy ;***

niedziela, 15 grudnia 2013

Prolog.

5 XII 
Kolejna nudna lekcja dobiegała końca. Diana spojrzała w okno, za którym świat zakrywany był białym, lekkim puchem. Na jej twarzy pojawił się mało widoczny uśmiech. W końcu nie miała powodu do radości w swojej klasie. Diana była traktowana jako gorsza, ponieważ nie lubiła wydawać dużo pieniędzy na ubrania i kosmetyki wolała pomóc chorej koleżance, pochodzącej z bardzo ubogiej rodziny -Amy. Dziewczyna w wieku 14 lat uciekła z płonącego domu wynosząc na rękach swojego małego braciszka, któremu nic się nie stało. Od tamtej pory Amy ma problemy z oddychaniem i blizny na twarzy. Diana jest wolontariuszką w najbliższym hospicjum. Zadzwonił długo wyczekiwany dzwonek. Wszyscy uczniowie z wielkim hukiem wybiegli z klasy. Di powolnym krokiem opuściła salę lekcyjną. Idąc korytarzem, słyszała kolejne obraźliwe słowa, docinki. Prawie każdego dnia wracała do domu, dławiąc się łzami.
Nikt nie tolerował jej pasji, którymi był taniec i śpiew. Tańczyła w drużynie chealeaderek, ale od czasu gdy specjalnie nie złapano jej podczas jednej z akrobacji, zrezygnowała.
- Tancereczka idzie - usłyszała po raz kolejny śmiech Ashley.
Przywykła do tego, ale z każdym dniem miała tego dosyć. Jej blizny na nadgarstkach mówiły wszystko...
Diana szybko zbiegła do szatni, gdzie ubrała kurtkę i już po chwili słuchała piosenek, idąc chodnikiem. Łzy spływały po jej policzkach, lecz nie było ich widać. Płatki śniegu topniały na jej rozpalonych policzkach.
Skręciła w ulubioną uliczkę i już po chwili otwierała drzwi swojej ulubionej kawiarni. Podeszła do lady, gdzie powitał ją uśmiech Harry'ego.
- Jak samopoczucie? - spytał, podając jej szarlotkę. - Na koszt firmy - zaśmiał się.
- Dobrze, o której kończysz? - spytała.
- Za godzinę. Mysza widzę że coś jest nie tak, powiedz co się stało - poprosił.
- Naprawdę nic - odparła i uśmiechnęła się. - Poczekać na Ciebie?
- Jasne, ale obiecuję że po drodze zmuszę cię do powiedzenia prawdy - zaśmiał się. - Muszę spadać Mysza, chyba że chcesz zarabiać na nas dwoje...


_____________________________________________________________________
Opowiadanie rozpocznę, gdy pojawi się tu 5 komentarzy :))